tam gdzie jest nasz dom
Wiatrak – młyn Leopolda Podniesińskiego
Żołnierz z dywizji „Dębowy liść” kwaterował u Wincentego Krawczyka. Pochodził ze Śląska, bardzo dobrze znał język polski. Powyższe zdjęcie zostawił, kiedy odchodził na front wschodni. Dedykacja brzmiała:
„Dla pamięci p.p. Krawczukom od nieznanego „żołnierza” – Herbert Shen 08.06.1941 r.
KENNKARTE (KARTA ROZPOZNAWCZA) ANDRZEJA CZARNOCKIEGO z HOŁUBLI GENERALGOWVERNEMENT Generalne Gubernatorstwo
Antoni Chodowiec – Naczelnik OSP, w niewoli niemieckiej Krefeld-Fichtenheim Stamlager VI J.
Karta przemiałowa Jana Karabina s. Adama
SAMOLOT HEINKEL 111
Plakat, który ukazał się we wrześniu 1939 r. na ulicach miast wsi.
Pod koniec października 1943 r. żandarmeria przyprowadziła w kolumnie pieszej 46 osób – Romów (Cyganów). Były to kobiety, dzieci i mężczyźni z okolic nadbużańskich. Przez kilka godzin przebywali obok Domu Ludowego w Hołubli. W godzinach popołudniowych kolumna ruszyła w kierunku Siedlec. Doprowadzono ich do lasu „Czubaki” i tam wszystkich rozstrzelano (wg podań jedna osoba ocalała). Polecono sołtysowi wykopać dół i zakopać zwłoki. Po wyzwoleniu w 1946 r. zwłoki ekshumowano.
Wieczorem, z 4/5 marca 1944 r. grupa operacyjna żołnierzy AK z gminy Krześlin tj. Nakory, Brzozów i Rzeszotków na rozkaz wójta gminy Krześlin Wacława Wysockiego pod dowództwem porucznika Czesława Dąbrowy ps. „Jędrek” z Kownacisk, dokonali ataku na Dąbrowskich z Czubaków.
U Dąbrowskich było gniazdo bandytyzmu. Józef Dąbrowski s. Kazimierza, Aleksander Jerominiak z Hołubli, Teofil Posiadała z Folwarku Czepielin uprawiali proceder rabunków na okolicznych mieszkańcach. Posługiwali się pieczątką „Brygada Śmierci Międzylesie pta Loco”.
Prawdopodobnie przyczyną podjętej decyzji był napad tejże grupy na gminę w Krześlinie. W budynku gminy mieszkał sekretarz Teodorczuk z rodziną. Kiedy napastnicy dobijali się do drzwi, syn sekretarza wyskoczył przez okno i Aleksander Jerominiak w ciemności nocy strzelił z rewolweru „Nagant” z odległości 60 m, zabijając syna Teodorczuka. Zrabowano maszynę do pisania i pieniądze z kasy.
W nocy z 4/5 marca podzielono się na 2 grupy. Jedna grupa przybyła do Hołubli po Aleksandra Jerominiaka, druga zaś pozostała w ukryciu. Za czasów okupacji hitlerowskiej służbę wiejską pełniło po 6 osób: Piotr Zbieć, Jan Koryciński, Michał Oleszkiewicz, Chodowiec Józef s. Piotra, Antoni i Józef Przekopiak. Pełniący wartę szli od mostu w kierunku ul. Siedleckiej. Kiedy doszli do stodoły Wacława Nowotniaka od ul. siedleckiej zauważyli grupę uzbrojonych ludzi (ok. 15 osób). Grupa ta podążała w kierunku szkoły. Padła komenda „padnij, kto jest ? nie ruszać się, leżeć”. Grupa dalej poszła w kierunku szkoły, pod dom Aleksandra Jerominiaka.
W obawie, że A. Jerominiak będzie się bronić, użyto fortelu. Obudzono jego brata, Mariana Jerominiaka z wiadomością, że jego 6-letni syn ma bardzo silne bóle brzucha. Marian obudził tym samym Aleksandra, który niczego się nie spodziewał. Kiedy Aleksander otworzył drzwi chwycono go, związano i zaczęto bić. Następnie grupa wraz ze związanym Aleksandrem oddaliła się w kierunku Siedlec. Grupa doszła do mostu tzw. „stawek” i tam Aleksandra zastrzelono.
Był to sygnał dla drugiej grupy, która pozostała przy domu Dąbrowskich. Kiedy otoczono zabudowania Józef Dąbrowski zaczął się ostrzeliwać. Wezwano żonę Tosię Dąbrowską, aby zabrała dzieci i opuściła dom. Mąż jej wykorzystał ten fakt i zaczął się czołgać. Otworzono ogień. Dom zaczął płonąć. Józef Dąbrowski został śmiertelnie ranny. Trudno ustalić skąd na miejscu zdarzenia pojawił się Piotr Ajecki ps. „Szymon”. To on ustalił, że zabity to Józef Dąbrowski.
Pod koniec lipca 1944 r. na nasze tereny wkroczyła Armia Radziecka, a wraz z nią nowy ład. Wójtowi gminy w Krześlinie polecono żeby wyznaczył ludzi do kopania dołów na ziemniaki. Za budynkiem OSP w Krześlinie wysiedlono ludzi. Przez pola za kościołem wytyczono nowa drogę. Nikt nie przewidział dla kogo wspomniane doły były kopane.
W Krześlinie uruchomiono więzienie NKWD. Na początku października do NKWD w Krześlinie wezwano Tosię Dąbrowską. Ona prawdopodobnie wskazała osoby, które brały udział w wyżej opisanej akcji. Aresztowano m.in. wójta Wacława Wysockiego, Dąbrowę, Szczęśniaka, Sikorskiego, Tomasza Hardejewskiego. Wójt zmarł w drodze na wschód k/Orszy. T. Hardejewski wrócił po 10 latach.
W czerwcu 1944 r. rozpoczęła się ofensywa przez I Front Białoruski na Białorusi, na kierunku Brześć-Siedlce-Warszawa. Tą trasą masowo wycofywały się rozbite odziały Wehrmachtu. W toku szybko posuwającej się armii radzieckiej, w czasie ofensywy brzesko-lubelskiej, wieczorem 24 lipca 1944 r. 11 korpus gen. M. Gusiewa dotarł do Siedlec i z marszu od wschodu zaatakował miasto. Z polecenia żandarmerii niemieckiej wysiedlono liczne wsie. Hołublę i okolice zajęły wojska węgierskie (Madziary). Wojska te nie prowadziły terroru, w Hołubli przebywali 4 dni.
Tuż za nimi do wsi wjechało 5 czołgów sowieckich, a następnie pod koniec sierpnia do Hołubli wkroczyła większa ilość wojska sowieckiego. Wojsko sowieckie zaczęło kwaterować u mieszkańców wsi.
U sołtysa Franciszka Chodowca była kuchnia (kipitok), łaźnia u Zawadzkich, sztab u Bolesława Przekopiaka, NKWD u Jaszczuków. W każdym domu kwaterowało ok. 3-6 żołnierzy. Warunki były trudne, wojsko spało na pryczach, dużo wieloosobowych rodzin zamieszkiwało w jednej izbie.
2 stycznia 1945 r. ogłoszono alarm, wojska opuściły Hołublę i udały się na zachód pod Warszawę, którą zdobyto 17 stycznia.
Powiat siedlecki dla okupanta stanowił rezerwuar taniej siły roboczej, dlatego tez był miejscem licznych łapówek młodzieży na przymusowe roboty w III Rzeszy. Łapanki organizowały oddziały żandarmerii i urzędnicy z Arbeitsamtu. Młodzież ukrywała się.
Dla uchylających się od przymusowego wyjazdu Arbeitsamt zabierał członków rodzin jako zakładników i stosował kary. Dla wszystkich złapanych podczas łapanek istniał przejściowy obóz w Warszawie na ul. Skaryszewskiej.
Do Hołubli przybyła ekspedycja żandarmerii. Józef Jaszczuk był żonaty, nie groziła mu wywózka na przymusowe roboty, jednak podczas łapanki zaczął uciekać przez sad. Żandarmeria otworzyła ogień i został zastrzelony. Była to pierwsza ofiara okupacji w Hołubli. Na roboty przymusowe do III Rzeszy z Hołubli zostali wywiezieni:
Sawiak Jadwiga, Łukasiuk Stanisław, Zieniuk Lucyna, Janina i Eugeniusz Chodowiec, Wacław Krawczyk, Mieczysław Borsuk, Zofia Krawczyk, Feliks Oleszkiewicz, Jan Trochimiak, Stanisław Krawczyk, Feliks Klimek za siostrę Wacławę, Czesław Zawadzki, Stanisław Czarnocki i Władysław Karabin syn Teofila.
Z terenów Wielkopolski, Kujaw i Pomorza wysiedlono wielu Polaków. W czerwcu 1942 r. wysiedlono 5018 rodzin, z czego w powiecie siedleckim osiedliło się 160 rodzin (w Hołubli 4 rodziny: Lenartowiczów, Bretesów, Zagrosiów i Żelazków). Na miejscowym cmentarzu znajduje się jeden grób Żelazków.
Na tzw. „Zagrodach”, „na górze”, był mały domek, w którym mieszkała rodzina Celejów. Celej trudnił się kradzieżą świń, kur, gęsi.
Członkowie tutejszej placówki AK po akcji w Liegenshaft w Mordach wracali nad ranem do domów. Celej szedł z Hołubli do rodziny Jerzmanów, z którą się przyjaźnił. Żołnierze AK kiedy go spostrzegli, schowali się w zboże, ale Celej ich poznał i rzekł:
„Stachu nie bójcie się, ja wracam też z takiej roboty”. Zapadła jednoznaczna decyzja żeby go zlikwidować, gdyż jak złapie go żandarmeria to zacznie „sypać”. Z Liegenshaftu z Korczewa mieli umundurowanie niemieckie, przebrali się w te mundury, poszli do domu Celeja, wyprowadzili z domu i zastrzelili na kopcu gruntów Hołubla – Stasin. Egzekutorem był „Florek” – Jan Krakowski, obecni byli: Stanisław Karabin i Marian Dąbrowski. W nocy jego przyjaciółka Stanisława Jerzman wywiozła go na cmentarz.
Józef Skorupka żonaty był z Marianną z d. Komar (córka Jana i Teofili z Karabinów). Miał czworo dzieci: Mieczysława, Henryka, Halinę i Celinę. Żandarmeria aresztowała Józefa za kradzież. Jego żona poszła do Siedlec, aby go wykupić z aresztu. Kiedy pieszo wracali do domu, Józef zarżnął swoją żonę w struskim lesie. Przyjechała żandarmeria, lekarz potwierdził ciosy zadane nożem, lewą ręka. Prawdopodobnie było to 17 lipca 1943 r. (na podstawie aktu zgonu). Marianna Komar miała 47 lat.
Na przesłuchaniu Józef powiedział, że zrobił to jego brat Władysław. Władysława również aresztowano, ale miał świadków i dobre alibi i po pewnym czasie zwolniono go z aresztu. W tym samym czasie Czesław Wielogórski i Edward Trochimiak ukradli z posterunku policji sierż. Bukowskiemu soki i szynkę. Bukowski zawiadomił żandarmerię, która przyjechała i aresztowała winnych wraz z synami Józefa (Mieczysława i Henryka Skorupków). Wszystkich, na czele z Józefem wywieziono do obozu Treblinka k/Małkinii. Po 3 tygodniach przysłano pismo, że wszyscy nie żyją.
Po Skorupkach pozostał dom. Żandarmeria poleciła tutejszej OSP aby dom rozebrać. Córki zamieszkały u dziadka Komara, a po wyzwoleniu wyjechały do Morąga.
W dniu 08.06.1941 r. żołnierze opuścili kwatery, udając się w kierunku Korczewa i rzeki Bug. Była to linia demarkacyjna (Linia demarkacyjna III Rzesza-ZSRR, rozdzielająca w latach 1939-1941 obszary okupowanej Polski, kontrolowane przez III Rzeszę i ZSRR). Niemcy przystępowali do planu „Barbarossa”.
Na polach wsi Suchożebry i Wola Suchożebska hitlerowcy zbudowali obóz. W trzeciej dekadzie czerwca zwieziono drzewo na słupy i drut kolczasty. Wygrodzono obszar o powierzchni 100 ha. Obóz przeznaczony był dla jeńców radzieckich.
Po inwazji w dniu 22 czerwca 1941 r. do końca września, w obozie przebywało ok. 100.000 jeńców. W obozie panował głód, choroby ponieważ teren obozu nie był zadaszony. W związku z tym, zdeterminowani jeńcy podejmowali masowe ucieczki.
Wartę w obozie pełniły formacje z SS. 3 września 1941 r. zorganizowana została jedna z największych ucieczek. W kilku miejscach przerwano druty i dzięki temu kilka tysięcy radzieckich jeńców wydostało się na wolność. Wiele osób zginęło podczas ucieczki, dostając się pod ogień karabinów SS. Podczas ucieczki jeńcy rozbiegali się po okolicznych lasach i wsiach. Ukrywali ich ludzie dobrej woli, zatrudniano ich w gospodarstwach za wyżywienie.
Np. w Strusach zbiegły jeniec Żurawski ożenił się z p. Czarnocką. W Hołubli przebywało dwóch jeńców: Iwan i Andrej. Nikt nie znał ich nazwisk. Byli to młodzi chłopcy w wieku ok. 22 lat, z zawodu nauczyciele. Pracowali w gospodarstwach w Hołubli, zaprzyjaźnili się z miejscową ludnością i młodzieżą.
We wrześniu, w miejscu dzisiejszej piekarni (obok stawu) był plac, na którym w okresie letnim odbywały się zabawy taneczne. Na akordeonie grał Marian Karabin. Na jednej z zabaw wspomniany Karabin pobił dotkliwie Iwana, kopnął go w twarz wybijając szczękę.
Włożono go na wóz i zawieziono na posterunek policji w Hołubli. Mieścił się on u Józefa Jaszczuka (folwark). Komendantem był sierżant Bukowski, żądali aby Iwana dostrzelił. Komendant jednak zapytał Iwana kto go skrzywdził, a następnie wszystkich wypędził.
Ci zaś pojechali do lasu „Borek” i tam Iwana zamordowano.
Był jeszcze Andrej. W październiku 1942 r. Piotr Wysokiński żenił się w Stasinie z Kłopotowską. Wesele i tańce odbywały się w domu Juliana Nowotniaka (obecnie pieczarkarnie). Na weselu grał wspomniany wcześniej Marian Karabin. Około godz. 24.00 przyszło 10 uzbrojonych ludzi, którzy otoczyli dom weselny. Andrej wszedł do mieszkania, podszedł do Mariana Karabina i poprosił go o wyjście. Karabin szedł pierwszy, za nim Andrej. Na schodach strzelił dwukrotnie do Mariana Karabina mówiąc „to za Iwana”. Do pozostałych gości nie mieli żadnych urazów i spokojnie oddalili się w stronę lasu. Nazajutrz przyjechała żandarmeria z Siedlec, przeprowadzili szybkie śledztwo. Piotr Wysokiński wszystko przekazał żandarmerii „Karabina mocno pobito, potem przywieziono pod Hołublę, kazano uciekać i zaczęto oddawać strzały z karabinu maszynowego, po czym go zabito i kazano na miejscu zakopać”. W nocy Oleńko Wawrzyniec, szwagier zamordowanego, Stanisław Karabin s. Wincentego i Antoni Klimczuk odkopali Mariana Karabina i pochowali na cmentarzu.
Wiosną 1940 r. w lesie „Czubaki” wybudowano baraki. Zakwaterowano w nich około 200 młodych ludzi z organizacji „Todt”. Budowano drogę Siedlce-Korczew. Miejscowi rolnicy z Hołubli i okolicznych wsi z nakazu Wójta Gminy Krześlin, zobowiązani byli do szycia mat słomianych. Każdy rolnik musiał uszyć po 2, 3 lub 4 maty, w zależności od wielkości gospodarstwa. Szefem nad junakami był Czech o nazwisku Pockaj.
Pod koniec 1941 r. we wszystkich wsiach od Sokołowa Podlaskiego po Mordy rozlokowano Dywizję Wehrmachtu „Dębowy liść”.
Wojsko kwaterowało w wiejskich domach.
7 grudnia 1939 r. generalny gubernator dr Haus Frank wprowadził nowe zarządzenie w Generalnym Gubernatorstwie. Wprowadzono m.in. obowiązek pracy, wywóz na przymusowe roboty do Niemiec, karty przemiałowe w młynach „Mahlkarte”.
Na osobę przyznano 12,5 kg zboża miesięcznie. Opłatę za wystawienie karty pobierano w wysokości 5 zł. Były dwa młyny: Leopolda Podniesińskiego w Hołubli i Bolesława Broniarka z Czubaków.
W dniu 2 września pierwsze bomby spadły na Siedlce w okolicy dworca kolejowego (był drewniany). Najcięższy nalot miał miejsce 3 września 1939 r.
24 samoloty bombowe „Heinkel 111” zrzuciły wiele bomb burzących i zapalających na urzędy, szkoły, dzielnicę żydowską, wieżę ciśnień i koszary 22 pp. Tego samego dnia miał miejsce drugi nalot, który zniszczył ulice Kilińskiego, Sienkiewicza, 3 maja i Piękną. W czasie następnego nalotu, 10 września, na stacji kolejowej, w pociągu, został ranny prymas Polski, kard. August Hlond.