Powiat siedlecki dla okupanta stanowił rezerwuar taniej siły roboczej, dlatego tez był miejscem licznych łapówek młodzieży na przymusowe roboty w III Rzeszy. Łapanki organizowały oddziały żandarmerii i urzędnicy z Arbeitsamtu. Młodzież ukrywała się.
Dla uchylających się od przymusowego wyjazdu Arbeitsamt zabierał członków rodzin jako zakładników i stosował kary. Dla wszystkich złapanych podczas łapanek istniał przejściowy obóz w Warszawie na ul. Skaryszewskiej.
Do Hołubli przybyła ekspedycja żandarmerii. Józef Jaszczuk był żonaty, nie groziła mu wywózka na przymusowe roboty, jednak podczas łapanki zaczął uciekać przez sad. Żandarmeria otworzyła ogień i został zastrzelony. Była to pierwsza ofiara okupacji w Hołubli. Na roboty przymusowe do III Rzeszy z Hołubli zostali wywiezieni:
Sawiak Jadwiga, Łukasiuk Stanisław, Zieniuk Lucyna, Janina i Eugeniusz Chodowiec, Wacław Krawczyk, Mieczysław Borsuk, Zofia Krawczyk, Feliks Oleszkiewicz, Jan Trochimiak, Stanisław Krawczyk, Feliks Klimek za siostrę Wacławę, Czesław Zawadzki, Stanisław Czarnocki i Władysław Karabin syn Teofila.
Z terenów Wielkopolski, Kujaw i Pomorza wysiedlono wielu Polaków. W czerwcu 1942 r. wysiedlono 5018 rodzin, z czego w powiecie siedleckim osiedliło się 160 rodzin (w Hołubli 4 rodziny: Lenartowiczów, Bretesów, Zagrosiów i Żelazków). Na miejscowym cmentarzu znajduje się jeden grób Żelazków.
Na tzw. „Zagrodach”, „na górze”, był mały domek, w którym mieszkała rodzina Celejów. Celej trudnił się kradzieżą świń, kur, gęsi.
Członkowie tutejszej placówki AK po akcji w Liegenshaft w Mordach wracali nad ranem do domów. Celej szedł z Hołubli do rodziny Jerzmanów, z którą się przyjaźnił. Żołnierze AK kiedy go spostrzegli, schowali się w zboże, ale Celej ich poznał i rzekł:
„Stachu nie bójcie się, ja wracam też z takiej roboty”. Zapadła jednoznaczna decyzja żeby go zlikwidować, gdyż jak złapie go żandarmeria to zacznie „sypać”. Z Liegenshaftu z Korczewa mieli umundurowanie niemieckie, przebrali się w te mundury, poszli do domu Celeja, wyprowadzili z domu i zastrzelili na kopcu gruntów Hołubla – Stasin. Egzekutorem był „Florek” – Jan Krakowski, obecni byli: Stanisław Karabin i Marian Dąbrowski. W nocy jego przyjaciółka Stanisława Jerzman wywiozła go na cmentarz.
Józef Skorupka żonaty był z Marianną z d. Komar (córka Jana i Teofili z Karabinów). Miał czworo dzieci: Mieczysława, Henryka, Halinę i Celinę. Żandarmeria aresztowała Józefa za kradzież. Jego żona poszła do Siedlec, aby go wykupić z aresztu. Kiedy pieszo wracali do domu, Józef zarżnął swoją żonę w struskim lesie. Przyjechała żandarmeria, lekarz potwierdził ciosy zadane nożem, lewą ręka. Prawdopodobnie było to 17 lipca 1943 r. (na podstawie aktu zgonu). Marianna Komar miała 47 lat.
Na przesłuchaniu Józef powiedział, że zrobił to jego brat Władysław. Władysława również aresztowano, ale miał świadków i dobre alibi i po pewnym czasie zwolniono go z aresztu. W tym samym czasie Czesław Wielogórski i Edward Trochimiak ukradli z posterunku policji sierż. Bukowskiemu soki i szynkę. Bukowski zawiadomił żandarmerię, która przyjechała i aresztowała winnych wraz z synami Józefa (Mieczysława i Henryka Skorupków). Wszystkich, na czele z Józefem wywieziono do obozu Treblinka k/Małkinii. Po 3 tygodniach przysłano pismo, że wszyscy nie żyją.
Po Skorupkach pozostał dom. Żandarmeria poleciła tutejszej OSP aby dom rozebrać. Córki zamieszkały u dziadka Komara, a po wyzwoleniu wyjechały do Morąga.